sobota, 8 października 2011

Rozpocząłem wielkie sprzątanie dysku i takowy tiszercik poszedł kiedyś z wielkim GURU. Zaznaczam że to jedyny egzemplarz w dodatku ręcznie malowany. Gościa już niema, ale zostawił po sobie ślad. Jeśli ktoś lubi połączenie hiphopu z jazzem to warto posłuchać. RIP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz